Świat byłby prostszy gdyby o wszystkim decydowały kobiety. Serio.
Przesyłkowych przygód ciąg dalszy. Po 14 dniach i kilku awanturach, mój polecony priorytet (“max 3 dni, po 4 może pani składać reklamacje!“) dalej nie dotarł do adresata. Dorwałam w poniedziałek swojego listonosza (fajny człowiek, pozdrawiam) i zapytałam jak to jest, że listy nie dochodzą, a ja w piątek dostałam awizo na numer 68 (mieszkam pod 49 i to nie jest blok). Pan stwierdził, że nie ma bata, niemożliwe, bo przecież był u mnie w piątek i nie było nic poleconego. Z tryumfalnym “aha!” wyciągnęłam z torby awizo. Pan popatrzył, stwierdził – cyt. – “okwa, no rzeczywiście“. Zapytałam jak to możliwe, że dostaję awizo w piatek, nie na swoje dane, od innego listonosza, a w dodatku niby 14 dni na odbiór, a tu w rzeczywistości tylko 4. Pan stwierdził, że on to załatwi, natomiast i tak jest nieźle, bo jak nasze listy dostarczali więźniowie, to łoj pani, wtedy to ginęło i cyrk był! W lekkim szoku oddaliłam się w siną dal. No co mam powiedzieć?
Dwa dni później – czyli 16 dni po nadaniu – polecony priorytet trafił do adresata. Uznałabym to nawet za sukces, gdyby nie to, że przesyłka była zalana krwią. Serio. Jestem pewna, że Pani Lusia i Pani Frania z Działu Reklamacji stoczyły ciężkie boje na widły z zombiepocztowcami z oddziału najbliższego adresatowi. Chyba że dalej zatrudniają więźniów i był jakiś krwawo stłumiony bunt, o którym media nam nie mówią bo spizeg.
Nauczona doświadczeniami z PP, postanowiłam dość wartościową paczkę nadać jednak kurierem. Padło na UPS, bo mają punkt nadawczy 3 kroki od mojego domu. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że punkt nadawczy nie zajmuje się nadawaniem przesyłek, tylko ich odbiorem. Nadać i opłacić muszę sobie sama. Trochę nie rozumiem tego systemu, bo skoro nadać mam sobie sama, to rozumiem, że przyjedzie do mnie kurier po paczkę i zabierze mi ją z domu. Logiczne, nie? Nadać online, zapłacić online, zanieść do punktu dostawczego, nadać nadaną przesyłkę. #confused Ok, zazwyczaj paczki wysyłam PP, ale trochę mnie zdziwił tenprojekt. Wybierzmy się w tę podróż razem, shall we, UPS? Hajpa do domu, ruszamy na podbój internetów. Fajna stronka, trochę nie wiem co wypełniam, ale jadymy. AHA! jednak może przyjechać kurier do domu. No to hajpa hajpa. “Podaj wymiary paczki” – w tę stronę ma tyle, a w tę dwa razy tyle. Pudełko, cholera, wysyłam pudełko, a nie paletę! No ale łapię czemu pytają. Planowany odbiór przesyłki od nadawcy: 12:30 – 13:30. Wypełniam dokumenty o 12:10. Ej, jak dają to grzech nie brać 😀 Powodzenia z wyrobieniem się na czas XD “Lokalizacja odbioru: Drzwi front”. Nie rozumiem dlaczego nie ma opcji “furtka z tyłu ogrodu” i “trzecie okienko piwniczne, po prawej od wejścia do garażu, na wschodniej ścianie budynku”, brałabym dla jaj. Zakończyłam operację online dość mocno ścierając się z dotpayem -Blik! Nie blik! Blik! Kwa no, nie blik! Cena za wysyłkę 37pln. Do zapłacenia 27pln. Zonk. Zaloguj, zapłać 27, wyloguj. Zaloguj, zapłać 10, wyloguj. Facepalm. Ale voila, jesteśmy na finiszu. “Wydrukuj sobie etykietę”, no sobie wydrukuję, a co, taka będę. “Przyklej sobie ją na czoło”, a nie, to już moja wersja, bo o klejeniu nic nie ma. Boję się teraz przykleić to do paczki, bo nigdy nie wiadomo co na ten temat mówili w FAQ tego dotyczącym, a którego nie znalazłam. Może się okazać, że użyłam niewłaściwego przylepca i sorry Batory, nie da rady. Ale generalnie fajniejsze to niż PP, więc wysyłałabym. Podejrzewam, że mogę jeszcze zmienić zdanie, bo jest 13:05 i kurier ma 25 minut na odbiór, ale w życiu trzeba być optymistą.
I teraz powrót do pierwszego punktu tego postu – gdyby światem rządziły kobiety, priorytety byłyby priorytetami. Pliki komputerowe nazywałyby się “ten_plik_do_tego01”, a nie przypominały efekt wskoczenia kota na klawiaturę. {4fa53e17}.txt to nie nazwa pliku, to stan umysłu. A FAT nazywałby się “fluffy” (inside joke bo akurat FAT ma sens jako nazwa). Mój ulubiony kolor czcionki w wordpressie nazywałby się “platynowy blond z elementami złotego”, a nie E3DEAD, co wywołuje u mnie wybuch śmiechu za każdym razem gdy edytuję posta na swoim blogu (E3 to taka konferencja, jedna z największych na świecie, gwarantuję, że przy 70 000 odwiedzających daleko jej do ‘dead’). Wysłanie paczki wygladałoby w ten sposób, że mówisz i masz, a nie zamawiasz usługę, płacisz i cisza. Logiczne też, że paczkę podajesz kurierowi w drzwiach, a nie przez okno na 5. pietrze jeśli to adres prywatny, a nie firma. Jeden centymetr na długości paczki nie zmieniałby ceny za wysyłkę o 5 złotych. Jeden centymetr niewiele zmienia 😉 W końcu – gdyby światem rządziły kobiety, nie mielibyśmy wojen tylko kilka obrażonych na siebie krajów, które nie utrzymują ze sobą kontaktów. Patrząc na szalone pomarańcze, dziwne dzieci z szafy i koty u sterów niektórych państw, czyż taki świat nie byłby piękniejszy?
Leave a Reply